W ostatnią niedzielę postanowiłam wybrać się na polski festiwal. Razem ze mną wybrała się moja przyjaciółka, Japonka, żeby zobaczyć co się na takowym wydarzeniu dzieje. I cóż, było dość ciekawie. Przebycie około 25 kilometrów zajęło nam ponad trzy godziny, ponieważ miałyśmy pecha i trafiłyśmy na zamkniętą drogę. No, ale po kolei. Moja rodzina jechała na godzinę 10:30 do polskiego kościoła, w którym też odbywał się festiwal. Jednak ja, jako, że postanowiłam zabrać ze sobą przyjaciółkę dzielnie wstałam przed ósmą, wyszłam z domu o 8:30 i szłam na przystanek, na którym miałyśmy się spotkać o 9:15. Moja przyjaciółka zaspała, więc podczas, gdy ona biegła na przystanek, ja poszłam kupić jej śniadanie. Na szczęście zdążyłyśmy idealnie na autobus. W tym momencie dodam, że kilka razy sprawdzałam rozkład jazdy na niedzielę. I co się okazało? Ulica była zablokowana przez jakiś maraton bądź festiwal rowerowy. Dlatego też wysiadłyśmy w mniej niż połowie drogi. No, ale przecież nie mogłyś
Znajdziesz tutaj wiele różnych rzeczy. Opisuję życie, podróże i wszystko inne warte podzielenia się ze światem :)